Opinie
Aurelinus
TDD to bardzo zasłużony tytuł w historii moddingu Infinity, można powiedzieć kamień milowy w postępie, bo to dla niego tworzono stare narzędzia i to przy okazji jego wydania zrobiło się, przynajmniej w Polsce, głośno o możliwości tworzenia dodatków do BG. Fakty są jednak takie, że DSotSC ma w tym względzie większe zasługi, a grywalna wersja TDD pojawiła się później niż nawet NTotSC (v.2.00).
Osobiście mam w przypadku tego dodatku uczucia mieszane, ale generalnie negatywne. BG2 jest nieprawdopodobnie hermetyczną grą, jest bardzo trudno stworzyć dodatek, który pasowałby klimatem i zachowywał logiczną spójność z oryginalną zawartością. Dla mnie takie kryteria spełnia tylko Tower of Deception i Soulafein (ale nie w całości). TDD dodatkowo jest skierowane ewidentnie na H&S, w dalszym ciągu pełne błędów i - co chyba najgorsze - przywraca m.in. stutter bug z oryginalnego SoA. Fabuła dodatku jest nudna, postaci kompletnie niedopracowane, a nowe lokacje hm... jeśli ktoś kiedykolwiek narzekał na wtórność lokacji w NTotSC, to nie wiem co można powiedzieć o tych z TDD. Ja w każdym razie nie potrafię dobrze się bawić w klonie Beregost, udającym co innego, z wielkim, centralnym menhirem bijącym po oczach nazwą "Beregost".
W każdym razie grając w TDD na każdym kroku spotyka się postaci i potwory wyskakujące z kapelusza, którym trudno przypisać jakiekolwiek powody ich pobytu tu, a nie gdzie indziej, płytkie, nielogiczne motywy działania i lawinowe nieścisłości w stosunku do oficjalnej historii i geografii Faerunu, której nawet nie trzeba znać, by szybko zrozumieć, że "coś jest nie tak".
Czarą goryczy, która przelała u mnie niechętny stosunek do TDD był jakiś błąd Artemisa (który zupełnie nie wiadomo dlaczego miałby mieć ochotę - nawet za pieniadze - uganiać się za nami - w zasadzie my za nim), który w Dokach mówił głosem Jaheiry i TrollFord, który okazał się klonem powtarzających się... kanałów i chyba mocno inspirowany lochami klejonymi w DSotSC. Na ówczesnym oficjalnym forum TeamBG na zadane pytania uzyskałem odpowiedź, że się nie znam, że nie umiem grać itp. Na tym przygodę z TDD zakończyłem, wystawiając mu dwóję z wykrzyknikiem (wołającym o pomstę do nieba).
Nie ma też chyba nikt wątpliwości, że jest to jeden z tych dodatków, w który wiele osób grało, ale bardzo niewiele ukończyło.
Philoos
Wiele osób (jeśli nie każdy), które rozpoczynają przygodę z modami do BG2, dowiaduje się o The Darkest Day. Mod-legenda. Tylko, że legendy nie zawsze są chwalebne. Ale na pewno wywołują emocje - tutaj częściej raczej te negatywne, niestety. Jednak po krótkiej lekturze podsumowania nowości na oficjalnej stronie TDD (m.in. ponad 180 przedmiotów, ponad 170 czarów, 75 podklas, 40 mini-zadań) można być pod wrażeniem. A trzeba dodać, że te statystyki są w znacznej części zaniżone.
Tym bardziej sam początek - Lochy Irenicusa zapowiada się nieźle - małe zmiany (no, może ettin nie jest taki mały;)), a cieszą. Po wyjściu na powierzchnię nie jest już jednak tak różowo. "Nowe" lokacje mogą przyprawić zwłaszcza doświadczonych graczy cRPG o mdłości - miasto Riatavin to znane z BG1 Beregost, Purskal jest kopią Obozu Bandytów z pierwszej części Sagi, Dzielnica magów to część Sigil z Planescape: Torment, jaskinie w Trollowych Górach łudząco przypominają Smocze Oko z Icewind Dale, żeby wymienić tylko niektóre. Fabuła głównego zadania kuleje - jest zlepkiem przypadku - znikąd pojawiający się mag, który przenosi do nowej lokacji, a miejscami po prostu naciągana - bezcelowa wędrówka po Easthaven. Choć niektóre zadania poboczne (jak z uwolnieniem maga z Wieży Orgotha) można uznać za całkiem przyjemne. Co z tego, skoro to tylko kropla w morzu. Widać, że autorzy w wielu miejscach na siłę starali się napisać fabułę i powiązać zupełnie różne, wątki (vide: Zadanie główne). Podobnie rzecz ma się z podklasami, przedmiotami czy czarami. Jedynie część z nich (i to bardzo niewielką) można uznać za ciekawą i użyteczną, a ogromna większość stworzona została bez większego pomysłu, jedynie dla zwiększenia ich ilości (bo raczej nie wyboru), wskutek czego są zupełnie zbyteczne. Już nie mówiąc o tym, że niektóre z nich są zabugowane albo nie działają zgodnie z opisem. Kolejną łyżką dziegciu jest brak wpisów w dzienniku - przy tak sporej, bądź co bądź, ilości nowych zadań nietrudno się pogubić, a aktualny dziennik byłby zbawienny.
Ciężko wystawia się ocenę tak surową modyfikacji, która była pierwszą z jaką się zetknąłem jeśli chodzi o BG2 (i wątpię, bym do niej jeszcze wrócił). Plan autorów był dobry, gorzej jednak z realizacją. Widzę jednak nowe wyzwanie dla modderów w poprawieniu TDD (przez dodanie dziennika, poprawę przedmiotów, podklas, itd.), tyle, że skądinąd to nie będzie już pewnie tak dobrze znane TDD...
Kinski
Dawno, dawno temu, za 7 górami, za 7 lasami, była sobie grupka modderów. Zwali się Drużyną B (G) - TeamBG. Byli oni przeświadczeni o swojej wspaniałości i bardzo chcieli zbawić świat gier infinity. Postanowili stworzyć nieoficjalny dodatek do Baldur's Gate 2. Ich głównym celem nie było jednak uradowanie graczy i zapewnienie im dodatkowej porcji zabawy, ale wizja własnej chwały po wsze czasy i rozsławienie swojej grupy.
I w ten sposób powstało coś, co nie powinno nigdy powstać i ujrzeć światła dziennego. Pod przywództwem Maxa & Minto wykluł się Koszmarek, który nazwano The Darkest Day, pierwszy nieoficjalny megadodatek do Baldur's Gate 2. Drużyna M&M to dwaj przodownicy, którzy wykonali 299% normy, a może nawet 301%! Wierzyli w Sens, a wiara była ich gorąca jak lava. Wierzyli tak mocno, jak górnik Wincenty Pstrowski w komunizm w czasach PRL-u. I rzucili wyzwanie! Kto wymodzi więcej niż my?. I zaczęli pracować jak natchnieni, byli opętani "tworzeniem" (jakiś polityk albo dziennikarz pewnie by stwierdził Teraz, qrwa my!). A muzą ich były Pstro i Badziew. W końcu wymodzili! I nastała epoka Ubogiego Bogactwa. I gracze zaczęli pielgrzymować do WIELKIEGO MODA. Z należnym szacunkiem klękali i oddawali cześć Wielkim Autorom Największej Pstrowszczyzny i Badziewia. "Autorzy" pozwolili sobie na ironię w stosunku do Nas, czyli Graczy i samej gry ("ironia" pierwotnie oznaczała "udawanie", "drwinę"). I chyba można powiedzieć, że "modzili", czyli udawali, że tworzą modyfikację...
Jak dzisiaj czytam słowa wypowiedziane przez jednego z pierwszych wyjadaczy BG - Riklaunima, który napisał, że TDD to jeden z najciekawszych i najbardziej rozbudowanych modów, to na moich ustach pojawia się ironiczny uśmieszek. Przypuszczam, że sam kilka lat temu, tj. ok. 2005 roku, stwierdziłbym podobnie. A był to czas, gdy każdy, nawet najbardziej sknocony mod witany był rykiem zadowolenia i zachwytu. Zachłyśnięcie TDD trwało więc w najlepsze... Ale gdy czytam quasi-recenzje tegoż moda na niektórych portalach poświęconych grom m.in. RPG, uśmieszek zamienia się w zdziwienie. Jak można wydawać sądy o czymś, o czym się słyszało, w dodatku w kilku wersjach, a przede wszystkim nie miało przyjemności zagrać. Takiż to świat, Niedobry świat!, jak pisał poeta. Na szczęście mrok minął i iluzja świetności TDD prysła jak bańka mydlana na wietrze, nastał nowy dzień i wiatr wywiał smrodliwe, zatęchłe powietrze.
Ale słowo stało ciałem! TDD zamieszkało z nami. Modyfikacja była najpopularniejszym dodatkiem do BG2. I przez spory czas największym. Na szczęście pojawiła się konkurencja innych modyfikacji, które nie dodawały tyle, co "Najmroczniejszy Dzień", ale robiły to zdecydowanie lepiej i ciekawiej. Jednym z powodów było rozpadnięcie się TeamBG (na szczęście). Zaczęły pojawiać się nowe grupy i nowe modyfikacje - z lepszym pomyślunkiem (jakby powiedział Ślązak). Choćby Tortured Souls czy Neverending Journey (sic! szczególnie interesujące z Tacticsem Weimera).
Bo sedno problemu TDD nie dotyczy jego błędów, które - bądź co bądź - występują w każdej modyfikacji. Ilość megbajtów akurat nie jest wtedy zaletą. Nie trzeba być matematycznym geniuszem, żeby wiedzieć, że im więcej zmiennych, tym trudniej przewidzieć skutek i zapanować nad całością. Zresztą, błędy prędzej czy później znikają. Jest tak, jak napisał morgan (forum Children of Bhaal) Problem TDD polega też na tym, że wszystkiego miało być w opór, no i jest - tyle, że badziewia. I nie mamy 100, 299 czy 301% normy! Sądzę, że góra 5%! Jakość, nie ilość! 95% podklas - beznajdziejna, bez pomysłu, istnieją, żeby istnieć bez sensu, zrobione niedbale i byle jak. 95% czarów - zbyteczna, nieprzydatna, im wyższy poziom zaklęcia, tym bardziej badziewny czar. Czary poziomów 6-9 z jakimiś śmiesznymi efektami, procentowymi szansami lub karami?! 95% lokacji i nowych przeciwników - zerżnięte z innych gier (BG1, IWD, Planescape Torment), ot, choćby przeklinany przez wielu - Trollford i doprowadzające do wściekłości niekończącymi się tunelami i podziemiami... 95% nowych zadań i przygód - denne do potęgi (Alvarez), nudne, prymitywne (idź, przynieś, zanieś, zabij, vide: Purskal). Do tego wyjaśniające fabułę cutscenki, które trwają i trwają, i trwają, nawet coś ok. 10 minut. NPC - u wielu brak banterów, zadań, udźwiękowienia, zrobieni z błędami. Do tych z podstawowej wersji lub osobnych modyfikacji (np. Valen, Tashia, Sol, Yasraena i masa innych) - nie mają wyskoku. Przedmioty - te interesujące i godne uwagi można policzyć na palcach dłoni. Jednej czy dwóch, to bez znaczenia, proporcje są miażdżące (na ok. 200 przedmiotów). Po co dodawać "naście" broni danego rodzaju, skoro i tak bardziej opłaca się używać tych, które już są.
Najgorsza podczas przechodzenia TDD jest jedna rzecz - nadzieja. Nadzieja na to, że TDD zaraz naprawdę się zacznie, że spotkamy coś lub kogoś godnego uwagi, że zostaniemy zaskoczeni. Że w kufrze, który przeszukiwaliśmy już wcześniej kilka razy, znajdziemy wspaniały i unikatowy artefakt pokroju Szaty Vekny czy Cepa Bojowego Wieków. Lub przynajmniej jakiś oryginalny. Im dalej w las, tym mroczniej ;-|. I większe manowce. Po pewnym czasie człowieka ogarnia rozczarowanie, irytacja i wściekłość, że daliśmy się nabrać. Że z nas zadrwiono. Ironiczne. I tak jest. Podobnie, jakbyśmy przyszli na pokaz sztucznych ogni, a zamiast tego odpalono kilka kapiszonów. I wystawiliby nam jeszcze rachunek za kapiszony... Bo płacimy - czasem i nerwami przede wszystkim.
Jedyną pozytywną rzeczą tej modyfikacji było to, że dała asumpt do tworzenia innych. Rozpad TeamBG przyspieszył drogę moddingu, który zaczął się rozwijać dość dynamicznie, choć kierunek jest dość schematyczny (kolosalne rozdrobnienie i znaczna stereotypowość modyfikacji). Część autorów traktuje TDD jako przykład modyfikacji, jakich nie należy robić, jednak i tak robią podobne. Obecnie mamy ok. 250 najróżniejszego typu modów i modzików do BG, z czego spokojnie ponad 60-70% to śmieci.
Ostatecznie w TDD można zagrać 1 raz (słownie: jeden raz), a i do tego trzeba znać konsolę kodów, bo niemal zawsze pojawia się jakiś błąd.
Sir Aleksandrus
Mam szacunek do TDD i do TeamBG, bo to w sumie pierwsza tak duża modyfikacja do BG2 w czasach, kiedy tworzenie modów było o wiele bardziej skomplikowane niż teraz, a gra była młoda. Jednak pierwsze wrażenie: jakie to jest zabugowane. Jakim cudem w wersji WeiDU może nie zadziałać skrypt pojawiania się postaci, która wręcza nam mapę? Modowi w wersji, która okazała się wiele lat temu, jeszcze bym to wybaczył. Ale w "poprawionej" wersji WeiDU? Trochę to nie do pomyślenia.
Kolejną rzeczą, która mnie irytuje w TDD to szybkość zdobywania expa rodem z hack'n'slasha. Nabijanie leveli w Trollford na tych nudnych i banalnie prostych przeciwnikach doprowadziło mnie do szewskiej pasji. Głupie do potęgi są niektóre skrypty walki (magowie z Biblioteki Wiedzy nie używają żadnych zaklęć ochronnych mimo, że ich obstawa w postaci psioników, zarzuca bohatera mnogością wysokopoziomowych czarów umysłowych, więc nie cierpią chyba na brak doświadczenia). Do tego "nowe" lokacje to żywcem wzięte mapy z gier Infinity (ja rozumiem, że się używa tych gotowych, ale tak bez żadnych przeróbek? (patrz 1., 2. poziom Trollford)).
Na plus mogę zaliczyć: długość dodatku (im dłuższy, tym lepszy) i do tego jest już po polsku :-) Na szczęście nie dano wielu przegiętych przedmiotów za bezcen, czy za ubicie byle leszcza. Poza tym niektóre teksty są całkiem niezłe (wiiidzę cię... na ustach cyklopów :D). Motyw z mieszkańcami Puskal, którzy pomogli uwolnić wielkie zło jest świetny (mimo że lochy zaczerpnięto z IWD).
W każdym razie TDD mimo wielu wad ma sporo niewykorzystanego potencjału, ale potrzeba umiejętności, żeby go wykorzystać. Usunięcie samych bugów niewiele pomoże, przydałaby się większa łatka - jakiś TDD Tweak Pack.