Kaplani Oghmy - Clerics of Oghma

Tortured Souls



Wprowadzenie

by morgan


Tytułem wstępu

Klasyfikacja modyfikacji Tortured Souls budzi chyba najwięcej kontrowersji - zaliczać go do megamodów czy nie? Na jednym ze światowych for odmawiają do tego prawa nawet znacznie większemu Region of Terror, choć tam akurat o modach (czy raczej ich klasyfikowaniu) mają pojęcie zgoła znikome. Ale nie piszemy tego, by urządzać jakieś wycieczki w świat własnych wyobrażeń czy uprzedzeń, a pomóc Wam zdecydować czy interesuje Was ta modyfikacja czy nie. Wracając do meritum - zdaniem piszącego te słowa mówienie o megamodyfikacji w tym przypadku jest ze wszech miar uzasadnione - z wyj. nowych czarów i podklas, modyfikacja dodaje lub zmienia wszystkie czołowe elementy - dodaje i modyfikuje bohaterów przyłączalnych (NPC) (i to w części z romansami), zadania (i to nie tylko do NPCów), przeciwników i potwory, przedmioty. Oferuje sporo nowych interakcji - także z wszystkimi NPCami z gry. Dodaje też ładnych kilka-kilkanaście godzin relatywnie ciekawej rozgrywki.



Dodatkowe zadania

Modyfikacja dodaje jedno duże całkiem nowe zadanie, dodaje jedno w miejsce istniejącego rozwiązania a także kilka pomniejszych. Tym pierwszym - najważniejszym i stanowiącym wątek główny - jest rozwinięcie historii Yoshimo, dodanie łączonego NPCa (a właściwie NPCki), dodanie alternatywy w momencie kluczowego wyboru oraz całkiem sporej misji pobocznej - zadanie to przewija się we wszystkich bez mała częściach solucji z wyjątkiem Targu Przygód, Lasów Tethyru i Pozostałych zmian w grze (a nawet i tam można znaleźć pewne odpryski tej historii). Kolejnym zadaniem - mniejszym, lecz również cieszącym oko - jest powiązane z Coranem zadanie Ribalda Kramarza, opisane szczegółowo we wspomnianych Targu i Lasach. Spotkamy także kilka mniejszych zdarzeń - wśród nich wyróżnić można te związane z romansem z Sime czy prawdziwym Wielkim Kosmicznym Chomikiem;) Zadania te są w społeczności graczy cenione dość wysoko, bowiem całkiem nieźle wpisują się w Baldurka i są dopracowane.



Bohaterowie przyłączalni

To - po wątku głównym - największa zaleta tej modyfikacji, tkwi w tym jednak i największa słabość. Otrzymujemy kilka nowych (choć w większosci przypadków nowy jest nieco nie na miejscu) postaci skłonnych do nas dołączyć, dwie (a właściwie trzy, choć w sumie po prawdzie to sześć) zaś ulegają zmianom. Ale po kolei - najpierw o zmienionych - po pierwsze i najważniejsze: Yoshimo, któremu zmianie może ulec (w zależności od naszego postępowania) linia życia, dostaje też sporo do dramatyzmu, mamy szansę lepiej go poznać, a przede wszystkim zrozumieć i dać szansę na odkupienie; po drugie: Valygar, który to z kolei magiczny upośledzeniec dostał wątek romansowy z protagonistką. Zdaniem piszacego te słowa romans jest nudny, a buszmen zakompleksiony - jednak w porównaniu z Anomenem to i tak szczęście mieć choć takiego. Zmianie ulega też kilka postaci, które poznaliśmy w standardowej grze (względnie "jedynce") - w pierwszej kolejności Sime, ta która ubezpieczała nas w Brynnlaw z ramienia Złodziei Cienia - teraz mamy szansę z nią poromansować - także grając kobietą - jest po prostu niewybredna i podwaja swoje szanse;) Możemy przyłączyć Corana oraz (nie bez pewnych strat) Dynaheir. Mamy szansę "wziąć na pokład" także Bodhi, choć na krótko (raczej).

W ten sposób doszliśmy do nowych - a tu okazuje się, że tylko jeden, za to jaki - Kachiko, jeden z najsilniejszych bohaterów, jakich mieliśmy okazję poznać - gdyby nie w pewnym stopniu neutralizujący ją niezbyt mocny Yoshimo - byłaby to największa wada. Choć i tak jest nieco za mocna. Na plus - podobnie jak w przypadku Sime (która jest jednak nieco nadmiernie rozbudowana i przez to uciążliwa, bo nazbyt rozgadana) oraz Valygara a także w pewnym stopniu Yoshimo (szkoda, że wyłącznie w wątku romansowym) - zaliczyć można sporą ilość dialogów i interakcji. Ogólnie jeśli chodzi o dialogi to pozostałych trzeba zapisać in minus, bo nie mają praktycznie żadnych tekstów (to samo dotyczy na dobrą sprawę NPCów z gry, którzy też nie są jakoś wzbogaceni).

Na szczęście tendencja (zauważalna na razie jedynie w wersji niekompatybilnej z innymi, ale pozwalająca mieć nadzieję na zmiany także w TS4BP) wskazuje na wyraźny odwrót od One-Dayów zafundowanych nam jako urozmaicenie chyba. W wersji 7 nie odwiedzi nas już Dynaheir a i Coran się nie przyłączy - krzyż na drogę i wypad! Ktoś wreszcie poszedł po rozum do głowy i nie upycha byle badziewia - co by było więcej (A co, zabroni mi kto?). O ile po Coranie płakać byłoby ronieniem krokodylich łez, o tyle sam sposób na przyłączenie Dyńki stanowił ciekawe urozmaicenie, wystarczyło po prostu dopisać jej kilkadziesiąt kilo dialogów i byłoby ok, ale widać komuś się nie chciało i przez to znowu będziemy mieć do wyboru tylko pajaca z wytatuowanym ryjem.

Skoro już przy wyglądzie jesteśmy - to największa zdecydowanie wada TSu - o ile w dawnych wersjach Sime miała nawet całkiem fajny portret, o tyle teraz dali jakąś chłopo-robotnicę z jakieś pobliskiego PGRu, ewentualnie sprzedawczynię w miejscowym GSie. Nie mam na celu ubliżać nikomu, ale od półelfki z całkiem wydawało by się przystojnym ludzkim ojcem można i trzeba wymagać więcej! Choć to i tak nic przy tym co zrobiono Bodhi - z najpiękniejszej wg wielu pożądliwych męskich oczu "d**y" Athkatli zrobiono jakąś disco-wywłokę, naelektryzowanego techno-wytrzeszcza - pastisz na temat piękna przedwcześnie oślepionego w działaniach nad Sommą pijanego impresjonisty, któremu w dodatku skończyły się farby, a kredki wyszły.



Przeciwnicy

Ta część będzie krótka, bo jest ich niezbyt w gruncie rzeczy wielu, choć słusznie zastosowano się do powiedzenia po jakości ich poznacie - może nie spotykamy tu armii (na szczęście), ale jak już się ścieramy to na pewno się nie nudzimy, a nasze przygody nie przypominają hekatomb, które urządzał Rambo czy inny Terminator. Sporym wyzwaniem może być znana z Wieży Durlaga szachownica, zwłaszcza że dosłownie przed chwilą tracimy naszą najsilniejszą postać. Berserkerzy purangi - o ile damy się im zebrać w kupę (Ławą mości panowie, kupą na nich) też mogą nieco przyłożyć. Nie mówiąc już o Nieumarłych samurajach. Jeśli mielibyśmy szukać minusów to na pierwszy plan wysuwa się mała ilość magów i innych postaci czarujących.



Przedmioty i sklepy

Modyfikacja na pozór nie wprowadza wiele - ot, kilkadziesiąt nowych przedmiotów, jednak niemal wszystkie stanowią ciekawą alternatywę w stosunku do zastanych w grze. Jest kilka zbyt mocnych, dodaje także za wiele grimuarów oraz katan - tych ostatnich jest po prostu zatrzęsienie - choć prawdę mówiąc do Furii Niebios to im na ogół sporo brakuje. Trochę ta powszedniość egzotyki (bo tak ta broń jest klasyfikowana w podręcznikach D'n'D) razi, zwłaszcza że nawet w Kara-Tur nie lata z nimi byle chmyz, jak ma się sprawa w tej modyfikacji. Ciekawie jest np. wśród szat - z Vecną oczywiście żadnej się nie równać (i dobrze), lecz jeśli mamy drugiego maga w drużynce - znajdzie się i dla niego coś dobrego - a tak się składa, że sama modyfikacja oferuje nam świetnego maga (patrz powyżej: Kachiko). Szkoda tylko, że większość przedmiotów skopiowano z IwD, niedosyt pozostawia również zastąpienie części asortymentu dwojga sprzedawców z Edycji Kolekcjonerskiej (jak gdyby nie można zostawić też w komplecie starego sprzętu).



Lokacje

Nowe lokacje stanowią największą wadę TSu. Nie dość, że wszystkie co do jednej pochodzą z innych (choć i tyle cieszy, gdy wspomnimy - nie bez odruchów wymiotnych - TDD) gier na silniku Infinity (głównie Icewind Dale, choć z pierwszej BG też się znajdzie) to jeszcze ich modyfikacje są żenujące (dość wspomnieć tragiczny zamek Hashimoto - chyba lepiej gdyby wstawić tam posiadłość Entara, w sumie prawie wszystko byłoby lepsze). Niestety te kopie znacznie obniżają komfort gry, zwłaszcza wśród wyjadaczy, którzy te lokacje w oryginałach przemierzyli wzdłuż i wszerz - bo jakoś tak odnosi się wrażenie, że jednak w oryginale były lepiej zagospodarowane.